Uwaga!

Dodając się do obserwatorów tego bloga, oznajmiasz mi, że opowiadanie Ci się podoba, jeśli jest inaczej - nie dodawaj się.
Zauważyłam, że niektóre osoby reklamują się i dodają się do obserwatorów. Wtedy myślę, że oczekują tego samego.
Dodaję się do obserwatorów innych blogów tylko wtedy jeśli ten blog MI się spodoba.

Jeśli ktoś myślał inaczej, to przepraszam, że zamieściłam tą wiadomość tak późno.

wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział II

Dziewczyny w mgnieniu oka stanęły przed drzwiami nowej szkoły. Pierwsze co zrobiły to udały się do szafek, aby odłożyć niektóre książki i zeszyty. Niestety, ich szafki były od siebie oddalone na kilkanaście metrów. W tym celu Katherina musiała wymienić się kluczykiem z Polą Evamn. Dziewczyna zgodziła się bez żadnych problemów. Poszły do wychowawczyni, aby to zatwierdziła. Udało się. Katherina pośpiesznie poszła do szafki, gdzie czekała na nią Natalie. Mijała Edwarda. Odruchowo pomachała do niego i powiedziała proste "Cześć". Chłopak nawet na nią nie spojrzał.
- Nienawidzi mnie - powiedziała Katherina..
- Musiałaś z nim zerwać. Potrzebowałaś tego, samotności - odpowiedziała chowając worek od wychowania fizycznego. Następnie zamknęła szafkę. - Chyba się nim nie przejmujesz, nie?
- Nie chciałam go zranić...
- Każdy to wie - uśmiechnęła się i poszły do sekretariatu po plan lekcji.
W czasie drogi, Natalie zauważyła sklepik z jej ulubionymi gumami.
- Oh Kath, idź to odebrać, dobra? Ja muszę iść kupić te gumy, bo zaraz ich nie będzie! Sorry - nie czekając na odpowiedź odbiegła od dziewczyny, nawet się nie oglądając. No cóż pójdę sama - pomyślała Katherina. Z oddali widziała jak przy biurku pani dyrektor stoi wysoki chłopak. Był lekko, no może bardziej niż lekko, umięśniony. Miał na sobie czarną kurtkę, spodnie dżinsowe i szare buty. Najwyraźniej się kłócili. Dziewczyna postanowiła im nie przeszkadzać, ale stanęła u progu, udając, że nic nie słyszy.
- Termin przyjmowania uczniów już minął. Nie mogę pana przyjąć - zdecydowany głos p. Cephil brzmiał jak zawsze ostrzegawczo.
- Ale ja muszę tu się dostać to bardzo ważne - nalegał chłopak.
Biedny... traci tylko swój czas. Jak ona coś postanowi to koniec.. - pomyślała Kath.
Chwilę później dyrektorka nadzwyczajnie ustąpiła. Jak mu się to udało? Przecież ona jest nieugięta - stwierdziła.
Pani Cephil podała mu jakieś papiery i chłopak coś uzupełniał. Katherina weszła do gabinetu, aby odebrać plan. Przyjrzała się uważnie tajemniczemu chłopakowi. Jego uroda od razu rzucała się w oczy. Był ciemny, miał brązowe oczy i ciemny blond włosy. Kiedy dyrektorka kserowała plan lekcji, chłopak skończył wypełniać pliki i oddał je wypisane. "Dziękuję za pani uprzejmość i wyrozumiałość" - powiedział i uśmiechnął się do Katheriny. Ona zaś odwzajemniła uśmiech. Chłopak wyszedł. Dziewczyna obejrzała się za nim i u progu drzwi od gabinetu stała Michaela. Była wstrząśnięta i zapatrzona w tajemniczego chłopaka. Kath odebrała trzy plany lekcji i podeszła do przyjaciółki, która jej nie zauważyła.
- Hej Michaela! jak spędziłaś wakacje? - zapytała.
- Eee yyym o! Katherina! Jak dobrze Cię widzieć. Wakacje? Były takie sobie - mówiąc to była niezwykle uśmiechnięta. Kto to był? Ten chłopak? - zapytała.
- Doszedł tu, do tej szkoły, z tego co wiem - odpowiedziała.
- Na prawdę? Już jest mój - stwierdziła z uśmiechem.
Dziewczyna spojrzała na nią z dziwnym wzrokiem. Chciała przerwać tą ciszę i powiedziała:
- Skserowałam plan lekcji dla ciebie, Natalie i sobie - równocześnie podała jej jeden plik.
- Dzięki. O! patrz! - powiedziała dziewczyna z entuzjazmem - teraz mamy historię. Super. Uczyłam się już na nowy temat. Lecę do sali. Do zobaczenia na lekcji - odbiegła.
O nie! Natalie... plan... nie wie gdzie mamy lekcje - pomyślała Kath. Od razu udała się do sklepiku, ale jej przyjaciółki już tam nie było. Może zapomniała czegoś z szafki? - pobiegła do szafki, ale tam też było pusto. Wzięła głęboki oddech i ruszyła do sali nr 23, w której odbywała się lekcja historii. Zdyszana otworzyła drzwi i spojrzała na klasę, oraz na nauczycielkę.
- No i mamy naszą spóźnialską. Nie toleruję spóźnień na mojej lekcji. Oby to się nie powtórzyło. - powiedziała p. Schwarts.
- Oczywiście. Przepraszam.
- Usiądź na miejsce.
Ku jej zdziwieniu, Natalie siedziała już w klasie, sama. Natychmiast usiadła do ławki, tak jakby chciała, aby nikt jej nie zajął.
- Skąd wiedziałaś gdzie mamy lekcje? Nie dałam ci planu - zapytała szeptem.
- Po drodze spotkałam Miche - odpowiedziała z uśmiechem.
- Pół szkoły obiegłam, aby cię znaleźć.
Dziewczyna już nie odpowiedziała. Sparaliżowanym wzrokiem patrzała na nauczycielkę.
- No proszę, proszę. Może panna Techne powie nam co wydarzyło się siódmego czerwca tysiąc czterysta dziewięćdziesiątego drugiego roku? hmmm?
Zapadła cisza na sali. Wszystkie oczy były skierowane na Katherine i Natalie.
Po chwili ktoś się odezwał:
- Tego dnia, w tym roku zmarł Kazimierz IV Jagiellończyk. - odezwał się ten sam chłopak, którego Katherina i Michaela widziały w sekretariacie.
- Hmmm widzę, że w klasie mamy dwie panny Techne - warknęła nauczycielka - czy ktoś pytał cię o zdanie, panie Wolfe? - tym razem miała łagodniejszy ton głosu.
Znowu cisza na sali.
- Skoro jest pan taki mądry proszę powiedzieć co wydarzyło się siedemnastego lipca tysiąc czterysta pięćdziesiątego trzeciego roku?
- Francuzi pokonali Anglików pod Castillon. - odpowiedział chłopak z niewiarygodną pewnością siebie.
- Ha! Błąd młodzieńcze siedemnastego lipca tysiąc czterysta pięćdziesiątego trzeciego roku był upadek Konstantynopola. Miasto zostało zdobyte przez Turków.
Chłopak nadal ociekał pewnością siebie.
- Nie prawda. Nie pani sprawdzi w encyklopedii - poradził jej.
- Zaraz ci udowodnię mój synu.
Kobieta podeszła do szafki, wyjęła kluczyk z kieszonki od spodni i otworzyła drzwiczki. Było tam dużo książek i egzemplarzy. Jednak ona wyjęła granatową księgę. Zamknęła szafkę i schowała kluczyk w kieszonkę. Następnie podeszła do biurka i otworzyła minioną księgę. Zaczęła szukać. W sali panowała cisza jak nigdy. Po kilku minutach chyba znalazła. Nauczycielka bardzo poczerwieniała.
- To niemożliwe! - stwierdziła. - miałeś rację.
W tej samej chwili zadzwonił dzwonek. Katherina zauważyła jak Michaela podeszła do chłopaka i zaczęła z nim rozmawiać. Natalie i Kath też poszły do nich.
- O poznaj moje przyjaciółki: Katherina i Natalie - powiedziała z uśmiechem Micha.
Wszyscy podali sobie ręce.
- Jestem Lee.
Dziewczyny poszły na boisko oprócz Michaeli, która cały czas męczyła chłopaka. Na boisku też byli razem. On chyba mało mówił.
- Jaka ona jest szczera, aż nachalna - stwierdziła Natalie i dodała: Biedy Lee. No właśnie "Lee". Dziwne imię. Nigdy nie poznałam nikogo o takim imieniu, a ty?
- Ja też nie. Ładny jest, ale niech Michaela się nim zajmie. Pewnie nawet zapomniał jak mam na imię -  stwierdziła ponuro Kath.
- A ja uważam, że ona jest zbyt nachalna. Chłopacy tego nie lubią, moim zdaniem.
- Moim też, ale on chyba tak.. patrz..
Ku oczom dziewczyn zaczął się śmiać z Michaelą. Wyglądał na bardzo rozbawionego. Może chodźmy do nich. - zaproponowała Natalie.
- No co ty.
- Oj chodź! - wzięła Kath za rękę i poszły.

-Hej! O czym rozmawiacie? Możemy się przyłączyć? - zapytała Natalie. Mówiąc to usiadła się koło Maichaeli, a Kath usiadła koło Lee.
Natalie podstępnie zagadała Michaeli. Chłopak chyba odetchnął z ulgą bo westchnął i delikatnie przewrócił oczami.
- Chyba historia to nie twój konik, co? - zapytał Katheriny.
- Masz rację. Zawsze byłam słaba, a ty? z tego co widziałam to radzisz sobie znakomicie - posłała mu delikatny uśmiech.
- Tak. Mogę udzielić ci korepetycji, jeśli chcesz oczywiście. - zaproponował.
- Byłoby super, panie Wolfe - zażartowała.
- No więc?
- Tak . A gdzie? W bibliotece?
To był kiepski traf, ponieważ pomimo tego, że w bibliotece powinno być cicho, tam panował straszny chaos. Chłopak się skrzywił.
- A może u mnie? Panuje tam dobra atmosfera.
Przez chwilę dziewczyna się wahała, ale widziała w nim coś, co sprawiło, że nie mógł jej skrzywdzić. Zgodziła się.
- To o 16:00?
- Pewnie.
Podał jej adres i zadzwonił dzwonek na lekcje.      
---------------------------------------------------------------
I co sądzicie? Podoba Wam się?
Uhh dziś jest już zimnej. Jutro chyba idę nad jezioro i tam będę sobie pisać w zeszycie kolejne pomysły na rozdziały. Tak na marginesie... nowy rozdział pojawi się, albo w czwartek albo w piątek. Zależy czy w czwartek będę szła nad jezioro. ;>
Komentować i dodawać się do obserwatorów ;* 

niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział I

Minęło sześć lat od ich śmierci, a Katherine cały czas to przeżywa jakby owe wydarzenie miało miejsce wczoraj lub miesiąc temu. Nie może się pozbierać. Kiedy się obudziła było jeszcze ciemno. Nathan i Melissa bujali w obłokach. Katherine rozejrzała się po swoim niewątpliwie dużym pokoju. Cały pokój były pomalowany na jasny zieleń. Podłoga była z drewna. Koło dwuosobowego łóżka leżał puchaty, fioletowy dywan. Ściany zdobiły ładne obrazy, ale jeden był dla niej najważniejszy. Ten który wisiał naprzeciwko łóżka przedstawiał jej rodzinę. Na dużym zdjęciu byli przytuleni jej rodzice, ona stała na środku w nieśmiałej pozycji, a Nathan leżał podparty łokciem o ziemię. Oh! Nawet stary Mietek się załapał - pomyślała. Mietek to był stary kociak rasy Perskiej. Miał charakterystyczną maść futerka. Cały kotek był czarny, miał tylko 2 białe plamki pod oczami, oraz tzw. "skarpetkę" na prawej, przedniej łapce (w kolorze białym). Do tego piękne zielone oczy. Robił wrażenie na każdym, kto gościł w ich domu. Niestety, miał jedną wadę, a mianowicie był niesamowicie leniwy. Bawił się tylko przez półtora roku, a potem zaczął wylegiwać się pod drzewem lub na kanapie. Trwało to bardzo długo, ponieważ mieli go aż sześć lat. Wracając do opisu pokoju... tuż obok zdjęcia, po lewej stronie stała toaletka , na której głównie mieściły się jej kosmetyki, czyli błyszczyk, tuż do rzęs, oraz brązowe, zielone cienie do oczu i długopisy. W szafkach po lewej stronie była bielizna, a po drugiej skarpetki. Koło łóżka mieściła się szafa z ciuchami, a zaraz obok niej drzwi do tego pokoju. Na przeciwko nich było duże okno z szerokim parapetem, na które Katherine właśnie przeniosła wzrok. Następnie spojrzała się na obraz i toaletkę, a dokładniej na długopis.
Zdecydowanym ruchem podniosła się, aby zaścielić łóżko. Potem odchyliła lekko obraz i wyciągnęła swój pamiętnik. Wzięła długopis i usiadła na szerokim parapecie, przy otwartym oknie. Otworzyła pamiętnik i zaczęła pisać:

"Drogi pamiętniczku,
Dziś pierwszy dzień w szkole, po wakacjach. Cały czas nie mogę się ogarnąć po śmierci rodziców. Nadal czuję się zagubiona, pomimo wsparcia Melissy, Nathana, Natalie i Michaela'i. Chciałabym, zapomnieć, ale nie mogę. Nie mogę się zadręczać bo stracę wszystko. Dziwi mnie zachowanie mojego brata. W ogóle chyba zapomniał, że miał rodziców. No tak, on nie uczestniczył w tym wszystkim, bo grał w gry komputerowe u cioci, ale to nie ważne. Uważam, że tłumi w sobie złe emocje. Nie chce pokazać światu, że jest słaby, ale ja wiem co on czuje. Muszę się pozbierać. Nie mogę być cały czas smutna, muszę zapomnieć..  chociaż jakoś się zmusić, nie wiem jak ale muszę. Za godzinę przyjedzie po mnie Natalie i nie będzie chciała wiedzieć mnie w takim stanie. Nie widziałam się z nią całe wakacje. Lecę." 

Kiedy skończyła przytuliła do siebie pamiętnik i zapatrzała się w widok z okna. Nie był dość ciekawy, bo przedstawiał tylko pustkowie i kilka domków jednorodzinnych. Po chwili nie oczekiwanie do pokoju wszedł Nathan.
- A ty od kiedy piszesz pamiętnik, hm? pokaż - zbliżał się do niej bardzo szybko i złapał róg dziennika.
- Zostaw! Nathan! to moja prywatność! - krzyknęła dziewczyna.
- Dobra, dobra bo już masz łezki w oczach - zaśmiał się i usiadł na łóżko.
- A tak na serio to jak się czujesz? Dziś pierwszy dzień w szkole - zapytał.
- Źle. Cały czas o nich myślę... Ale wiem, że muszę się zmienić - powiedziała.
- To dobrze, a tak w ogóle to nie chcę cię widzieć na boisku w mojej szkole, rozumiesz?
- Mamy połączone szkoły. Ciężko będzie. A w czym ci przeszkadzam, hmm?
- We wszystkim - wyszedł z pokoju.
I tak jest zawsze. Nathan jest zbuntowanym nastolatkiem, który myśli, że wszystko mu wolno. Straszne. Katherine dla pewności spojrzała na drzwi i schowała pamiętnik za obrazem. Następnie zaczęła się ubierać. Założyła na siebie rurki, niebieską bluzkę z nadrukiem i czerwone trampki. Wzięła torbę i zeszła na dół. W kuchni czekało na nią śniadanie, które przyrządziła Melissa, a dokładniej płatki z miodem.
- O Katherine. Jak się czujesz? Wszystko dobrze? - zapytała ciocia.
- Tak - skłamała. Nie chciała jej zamartwiać.
Rozejrzała się po kuchni. A gdzie Nathan? - zapytała zaniepokojona.
- Wyszedł szybciej. Stwierdził, że nie jest głodny. Wziął ze sobą pieniądze.
- Aha.
Katherine zjadła śniadanie i wyszła. Nawet nie zdążyła zamknąć drzwi, kiedy Natalie rzuciła się na nią z krzykiem powitania. Obie dziewczyny przytuliły się.
- Tak długo cię nie widziałam! W ogóle się nie zmieniłaś - stwierdziła Natalie, kiedy już jechały samochodem do szkoły.
- Ty też. Jak zawsze piękna - uśmiechnęła się i oparła głowę o szybę.
- O nie! Nie pozwolę ci zadręczać się w kółko tym samym! Masz odżyć. Nie bądź smutna, proszę - poprosiła.
Na to Kath mimowolnie się uśmiechnęła. Dziewczyny wymieniały się spojrzeniami, nawet nie spostrzegły przechodnia przechodzącego przez ulicę.
- Natalie! uważaaj! - krzyknęła dziewczyna
Koleżanka w ostatnim momencie zahamowała.
- Kto ci dał prawo jazdy głupia idiotko?! - ryknął mężczyzna po trzydziestce.
Dziewczyny odetchnęły z ulgą i pojechały dalej.
- Co to było? - zapytała Katherina.
- Nie wiem. O Boże! O mało nie pozbawiłam życia niewinnego człowieka.
Może i dobrze, że to wszystko się stało? Katherina absolutnie przestała myśleć o rodzicach. Nastolatka zaparkowała samochód i wyszła na parking wraz z przyjaciółką. Nowa szkoła wyglądała bardzo sympatycznie.
---------------------------------------------
Dziś mam strasznie nudny dzień... jest tak gorąco... nie chcę wychodzić nawet na dwór bo nie lubię takich wysokich temperatur. Na szczęście mam wentylator, który ratuje mnie ;>.
Jak Wam się podoba ten rozdział? Co o nim sądzicie?   

sobota, 28 lipca 2012

Prolog.

- Nie!! Mamusiu! Tatusiu! Zróbcie coś! Niech ktoś nam pomoże!
- Ahhh drzwi się zacięły!
- Utoniemy! Trzymaj się córeczko!  - matka szybkim chwytem złapała rękę dziecka.
Dziewczynka bardzo płakała. Samochód tonął szybciej niż by się to wydawało, chociaż ona miała wrażenie, że to się dzieje całą wieczność. Zostały ostatnie centymetry. Cała trójka zaczerpnęła powietrza przed śmiercią. Nagle koło szyby pojawił się młody chłopak. Jednym pociągnięciem wyrwał drzwiczki od samochodu, aby wyjąć mężczyznę, jednak ten na pół przytomny odsunął go od siebie i wskazał ręką na swoje dziecko. Chłopak posłusznie wyciągnął nieprzytomną dziewczynkę z samochodu i położył ją na brzeg. Zaczął ją reanimować, ale nawet nie drgnęła. Szybkim ruchem pobiegł do swojego auta i zadzwonił po karetkę. Kiedy zauważył, że wóz się zbliża, znikł. 
------------------
No więc, jak widzicie mamy prolog. Mam nadzieję, że Was zaciekawił ;).
Jeszcze nie wiem co ile dni będę dodawała notki. Myślę, że następna będzie już jutro. Są wakacje, a ja mam dużo czasu.  
Co sądzicie o pierwszej notce?