Uwaga!

Dodając się do obserwatorów tego bloga, oznajmiasz mi, że opowiadanie Ci się podoba, jeśli jest inaczej - nie dodawaj się.
Zauważyłam, że niektóre osoby reklamują się i dodają się do obserwatorów. Wtedy myślę, że oczekują tego samego.
Dodaję się do obserwatorów innych blogów tylko wtedy jeśli ten blog MI się spodoba.

Jeśli ktoś myślał inaczej, to przepraszam, że zamieściłam tą wiadomość tak późno.

środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział X

Nathan w mgnieniu oka znalazł się pod domem. Od razu udał się do kuchni, aby czegoś się napić. Oparł się o beżowy blat i myślał. Nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Nie wiedział co robić. Pierwszym pomysłem jaki przeszedł mu do głowy, to to, że może powie siostrze o tym co widział. Niestety rozmyślił się, ponieważ wiedział, że Katherina jest zabujana w Lee. Na pewno mi nie uwierzy - pomyślał. Zapatrzony w drzwi, nie zauważył jak Kath wyszła zza rogu. Nathan aż podskoczył ze strachu.
- Coś nie tak? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha - zauważyła.
Nathan przez chwilę myślał co powiedzieć. Zdecydował się, że powie o mgle i tajemniczym mężczyźnie. Chciał zobaczyć jej reakcję, delikatnie ją wprowadzić do wydarzenia, które dzisiaj zaszło.
- Szedłem do Poli. W czasie drogi pojawiła się mgła i szedł za mną jakiś mężczyzna. Nie widziałem twarzy, tylko kontury postury. Szedł za mną aż do szpitala, potem znikł i mgła też.
Dziewczynie poczerniały oczy. Tak bardzo urosły jej źrenice, że nie było widać brązowych tęczówek. Jej reakcja nie była oczekiwana. Nathan spodziewał się jej gadki o ćpaniu, lub po prostu wyśmiania.
Katherina jak sparaliżowana usiadła do stołu i spojrzała na Nathana.
- Mówisz serio?
- Oczywiście.
- Mnie też ktoś śledził. Widziałam tego mężczyznę na cmentarzu, gonił mnie aż do domu. On wie gdzie mieszkamy.
- Co? - Nathan nie mógł uwierzyć własnym uszom.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Albo chociaż Melissie?
- Czego kto mi nie powiedział? - Melissa była w domu. Wróciła już z pracy. W końcu był wieczór.
Rodzeństwo się zmieszało.
- Eeee dostałam jedynkę z polskiego - powiedziała Katherina.
- Oh no przestańcie. Nie robilibyście takiej afery. Po za tym bardzo się zmieszaliście gdy weszłam. - ciocia złożył ręce na piersiach i patrzała się podejrzliwym wzrokiem na nich.
- No tak. To jest straszne. Dopiero co się zaczęła szkoła, a ja już dostałam jedynkę. Pech ciągnie za sobą pech... Boję się, że będę miała problemy.. - powiedziała ze skruchą. Nathan tylko przytakną głową.
- Ojj jedna jedynka nie zaszkodzi. Nie ma czym się martwić, ale poprawisz to, dobrze?
- Oczywiście. Pójdę się uczyć.
- Taa ja też powinienem - powiedział Nathan.
Oboje poszli na górę do swoich pokoi. Chcieli jeszcze pogadać, ale nie było jak. W końcu Nathan wpadł na świetny pomysł. Wziął z biurka zeszyt od chemii i poszedł do Katheriny.
- Hej - powiedział szeptem wchodząc do jej pokoju.
- Co tu robisz? Melissa będzie się dziwić.
- Hej, wytłumaczysz mi chemię? - powiedział trochę głośniej.
Katherina od razu załapała o co chodzi. Nathan przysiadł się do niej. Dziewczyna położyła otwarty na losowej stronie zeszyt. Zaczęli rozmawiać.     
- No więc.. jak on wyglądał? Włosy pamiętasz czy coś? - zapytał.
- Nie. Widziałam tylko kontury, tak jak ty.
- To może następnym nie uciekajmy, tylko czekajmy aż się zbliży? - zaproponował.
- Zwariowałeś? Nie wiemy jakie ma zamiary wobec nas.
- Wiesz.... ja myślę, że to ten sam człowiek, jeśli to człowiek, który ugryzł Polę.
- Co? Wampir? Przecież takie coś nie istnieje - powiedziała.
- Posłuchaj, ja wiem, że...
W tym monecie do pokoju weszła ciotka.
- No więc, dysocjacje jonowe - powiedziała Katherina.
- Od kiedy to się razem uczycie? - zapytała Melissa.
- Ehh no wiesz... - Nathan przybrał swój ironiczny głos - ostatnio prawie nie zdałem i niestety muszę poprosić ją o pomoc.
- Naprawdę?- Melissa podeszła do nich i wzięła zeszyt, aby sprawdzić, czy rzeczywiście uczą się o dysocjacjach jonowych.
- Uh przecież tego nie da się czytać. Dziecko, że ty potrafisz przeczytać swoje pismo. Co tu pisze?
Katherina wzięła zeszyt - to jest temat: Dysocjacje jonowe.
- Cokolwiek - ciotka machnęła ręką i wyszła.
Rodzeństwo odetchnęło z ulgą.
- A widzisz? Czasami takie pismo się przydaje - bąkną Nathan.
Katherina się uśmiechnęła. Nagle zadzwonił telefon.
- To Lee - powiedziała.
Dziewczyna rozmawiała z nim z dziesięć minut.
Potem powiedziała Nathanowi, że Lee chce się z nią spotkać.
Nathan poczuł ukłucie w sercu. Patrzył jak jego siostra ubiera bluzę, on zaś siedział jak sparaliżowany. Doszło do niego, że ona nie może tam iść. Wstał i podszedł do drzwi.
- Nie możesz iść się z nim spotkać.
- Hehe, dlaczego?
- Katherina... grozi ci niebezpieczeństwo.
- Co? Nathan, przestań. Lee nie zrobiłby mi krzywdy.
- Nie znasz go.
- Ty też nie.
- Po prostu tam nie pójdziesz.
- Nie rób sobie żartów. Zaraz będę spóźniona - spojrzała na zegarek.
- Ja.. widziałem.. On jest niebezpieczny.
- Co widziałeś?
- Nic. Nie ważne i tak mi nie uwierzysz.
- Powiedz!
- Nie!
- Powiedz, bo zawołam Melissę. - zagroziła mu.
- Ok....
--------------------------------------
Hejcia ;*
Jak tam?
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ^^

Następny pojawi się w niedzielę, 2 września *_*
Pozdrawiam ;*       

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział IX

- Hmm? - pognała go.
- Eeee Kath..
Dziewczyna patrzała się na niego pytającym wzrokiem.
- Posłuchaj...
Wziął ją za nadgarstek, posadził na łóżku i zamknął za sobą drzwi. Następnie usiadł koło niej i zaczął mówić:
- Dziś byłem u Poli, w szpitalu, to już wiesz... Miała przebitą tętnicę szyjną.. Nie mogła mówić. Złapałem jej rękę i poczułem strupy. Kiedy odwróciłem jej rękę do siebie zobaczyłem dwie rany po ugryzieniu. Pola widziała moje zdziwienie i zaczęła coś szeptać. Nie słyszałem, więc się nachyliłem.
- I?
- I powiedziała, że wampir jej to zrobił.
Katherina zaczęła się śmiać jakby usłyszała na prawdę dobry kawał. Podniosła się i stanęła przed bratem, który także się podniósł. Kiedy Kath zapytała o to czy przypadkiem nie była naćpana zaczęła się kłótnia.
- Jak możesz tak sądzić??!
- Myślisz, że cała szkoła nie wie, że TY i TWOJE towarzystwo bierzecie prochy, palicie trawkę? - Wszyscy to wiedzą, mój drogi - w głosie miała pogardę dla brata.
- I co z tego! Nie była naćpana. Po za tym minął jeden dzień, więc to niemożliwe - powiedział z satysfakcją.
- Hmm? Na prawdę? A kto mi udowodni ILE tego wzięła?
- Ohh przestań! Po prostu nie była naćpana, rozumiesz?!
- Hm nie wierzę jej. - dziewczyna skrzyżowała ręce na piersiach.
- To uwierz mi - prawie, że poprosił.
Katherina przewróciła oczami i wyszła z pokoju.
Nathan usiadł na łóżku. Zastanawiał się czy może się nie przesłyszał. Uznał, że to nie możliwe. Wziął laptopa i postanowił poszukać więcej informacji.

Katherina ubierała się żeby wyjść, kiedy zadzwonił telefon.
- Halo?
- Katherina! Musisz to zobaczyć. Choć do mnie ok?- zapytała Natalie.
- Spoko zaraz będę, a o co... - niestety przyjaciółka się rozłączyła.
Dziewczyna wyszła z domu i poszła do Natalie.
- Choć!
Natalie wzięła ją za rękę i prowadziła do swojego pokoju na górze.
Obie usiadły na jej łóżku.
Pomiędzy przyjaciółkami leżały kartki, podarte na małe kawałeczki.
Natalie zamknęła oczy.
Ku oczom Kath karteczki uniosły się i zaczęły wirować wokół niej i przyjaciółki. Dziewczyna otworzyła oczy.
- Widzisz? Odziedziczyłam ten dar po babci!
- O ... Niesamowite. Powiedziałaś jej to?
- Mam zamiar.
- Super - Kath dotykała wirujących powoli podartych karteczek. - umiesz coś jeszcze? - zapytała z uśmiechem.
- Mhm.
Natalie znowu zamknęła oczy i zapaliły się świeczki, które były za komodzie. Kath lekko drgnęła.
- Świetnie! Teraz, babcia pewnie nauczy cię różnych zaklęć.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Ten dar to bomba!
Dziewczyny się przytuliły.
- Zachowam to tylko dla siebie, ok?
- Oczywiście. I tak cała szkoła uważa, że jestem dziwna. Po co mają wiedzieć więcej?
- No właśnie nie mają - poprawiła ją Kath.
Po tych słowach dziewczyny zaczęły się śmiać.

Między czasie Nathan poszedł do szpitala, aby zobaczyć się z Polą. Ubrał się i wyszedł. Już był wieczór, a pojawiła się gęsta mgła. Słyszał jak ktoś za nim idzie. Obejrzał się za siebie, ale mgła była zbyt gęsta, aby mógł zobaczyć twarz. Tak jak Katherina, widział tylko kontury. Chłopak postanowił przyspieszyć kroku, ale nie tylko on go przyspieszał. Ogarną go lekki strach i poczucie niebezpieczeństwa. Szedł tak przez dziesięć minut i mgła zniknęła (tajemniczy człowiek też) jak dotarł do szpitala. Przy drzwiach rozejrzał się na wszelki wypadek, ale nie widział nim podejrzanego. Zza rogu wyszedł facet w czarnych włosach, głowę miał skierowaną w dół, jakby nie chciał, aby Nathan zobaczył jego twarz. Chłopak odruchowo powiedział "Hej". Wtedy tajemniczy mężczyzna podniósł wzrok. Nathan był pewny, że to ten sam facet, który gryzł jego dziewczynę. W jego oczach był mrok, tajemnica, przebiegłość - wszystko razem. Nagle usłyszał jak ktoś go woła. Nathan z ciekawości też się odwrócił i zobaczył Lee.
- Hej! Nie idź tam.
Nathan był rozkojarzony. Nie wiedział do kogo Lee się zwraca. Czy do niego, czy do tajemniczego mężczyzny. Po chwili mężczyzna spojrzał się na Nathana i powiedział:
- Słyszałeś? Nie idź tam.
Sam zaś wszedł. Lee krzyczał "Nie!!". Nathan nie wiedział co się dzieje. Wtedy zobaczył, że Lee biegnie do szpitala, za tajemniczym mężczyzną. Odepchnął go na bok i wparował do budynku. Chłopak sam chciał wejść, ale usłyszał błagalne krzyki o pomoc. To chyba były pielęgniarki. Odszedł na kilka metrów od budynku i spojrzał w górę. Zobaczył jak ten mężczyzna wyskakuje z okna z Polą, a tuż za nim Lee. Obaj skoczyli z dużej wysokości i znikli w ciemnościach. Z budynku wybiegł lekarz, który dzwonił na policję. Nathan powoli poszedł w ciemną uliczkę. Nikt go nie zauważył.       ------------------------------------------------------

Dzisiaj trochę mroczniej, ale obawiam się, że to ostatnia notka.
Przepraszam, ale zauważyłam, że nikt nie komentuje. Może tylko z dwie osoby, albo jedna.
No więc nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Ogólnie myślę, że już się nie pojawi. A szkoda.
;<

EDIT: Ok, będę pisać dalej ;) Macie rację.. nie powinnam patrzeć na komentarze.
Apropos założyłam bloga o sobie. ;) Zajrzycie? http://lepszedni.blogspot.com/

EDIT: Następny rozdział pojawi się w środę, 29 sierpnia.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział VIII

Wszyscy dobiegli do miejsca skąd słychać było krzyki.
Była noc, więc dużo osób miało ze sobą latarki. Katherina nie wiedziała co się stało, dopóki ktoś nie zaświecił światłem na twarz Poli. Od razu zdała sobie sprawę z tego, że gdzieś tu może leżeć jej brat. Wyminęła wszystkich i doszła do niego. Chłopak był nieprzytomny i miał ranę na czole. Ktoś musiał go raz, a porządnie uderzyć. Dziewczyna postanowiła sprawdzić puls, którego nie czuła przez moment. Z zaniepokojeniem spojrzała się na Lee, który stał tuż za nią i patrzał na obitą twarz Nathana. Edward szybko wyjął komórkę i zgłosił zdarzenie na policję, oraz zadzwonił po karetkę. Katherina miała łzy w oczach. Trzymała rannego brata na kolanach. Nie tak miała wyglądać ta impreza. Karetka przyjechała w mgnieniu oka. Po chwili Nathan otworzył oczy i skierował nieprzytomne spojrzenie na siostrę i Lee. Najwyraźniej wszystko mu się mieniło przed oczami. Kiedy odzyskał ostrość wzroku zapytał się co się stało. Jego siostra nic mu nie odpowiedziała. Przytuliła go i dziękowała Bogu, że on żyje. Ku jej zdziwieniu Nathan odwzajemnił uścisk. Okazało się, że nie jest potrzebna interwencja lekarza. Miał tylko guza na czole i lekko podbite oko. Lee zaproponował, że odwiezie ich do domu. Rodzeństwo zgodziło się bez najmniejszych problemów. Michaela i Natalie wymieniły z Katheriną porozumiewawcze spojrzenia i zrozumiały, że przyjaciółka nie zostanie i nie pomorze im sprzątać. One to rozumiały. Katherinie pozostał tylko brat i ciocia Melissa. Nie mogła już nikogo stracić.

Nathan był zapatrzony w okno, Katherina siedziała na jego łóżku.
- Nathan?
- Słucham?
- Co tam się wydarzyło? Widziałeś napastnika? - zapytała spokojnie Katherina.
- Nie.
- Co tam robiliście? Przecież byliście sami.. on mógł was zabić... - stwierdziła z niepokojem.
- Mizialiśmy się - powiedział z uśmiechem i ciągnął dalej - Nagle ktoś złapał mnie za ramię od tyłu i uderzył w twarz. Kiedy leżałem na ziemi nie straciłem od razu przytomności, widziałem co on robi z Polą.
- Co robił? Powiesz mi?
- Gryzł ją..
- Hm co? Gryzł ją?
- Dokładnie. Najpierw ugryzł ją w rękę, w nadgarstek, potem przycisną do drzewa jak ja i ugryzł w szyję.
- Skąd wiesz, że ją gryzł w szyję?
- Znam Polę, ona by nie krzyczała jakby ktoś ją całował.
Katherina momentalnie odwróciła wzrok od brata. Po chwili zapytała:
- Widziałeś jak był ubrany?
- Czarna koszula, a dalej nie wiem. Pamiętam tylko czarne włosy. Muszę iść odwiedzić Polę.
- Pójdę z tobą.
- Oh nie...
- Ok, jak chcesz. Na pewno dobrze się czujesz?
- Tak. Możesz już wyjść? Muszę się ubrać.
- Tak.
Kiedy Kath dochodziła do drzwi, spostrzegła, że nie ma Melissy. Momentalnie się odwóciła do Nathana.
- Nathan? Widziałeś Melissę?
Chłopak przecząco potrząsną głową i dodał: Pewnie miała randkę.
Dziewczyna poszła do swojego pokoju, aby się przebrać.

Kiedy Nathan dotarł do szpitala od razu poszedł do recepcji, aby dowiedzieć się gdzie leży jego dziewczyna. "Piętro drugie, pokój dwunasty" - usłyszał. Udał się na wskazane piętro i z łatwością znalazł poszukiwany pokój. Pola była przytomna, patrzyła na białą podłogę. Kiedy Nathan przekroczył próg pokoju, Pola podniosła na niego wzrok. Była bardzo spokojna. Nathan zobaczył, że Pola ma uszkodzoną tętnicę szyjną. Wiedział, że za dużo nie pogadają. Pola rozchyliła wargi jakby coś mówiła. Nathan pochylił się nad dziewczyną:
- Szyja. Boli. Bardzo - wyszeptała.
Nathan pogłaskał ją po głowie. Wziął krzesełko, które stało w rogu i usiadł bliżej niej. Ze łzami w oczach złapał ją za rękę. Po wewnętrznej stronie nadgarstka poczuł strupy. Odwrócił jej rękę i zobaczył dwie dziurki po ugryzieniu. Zauważył, że dziewczyna znowu chce mu coś powiedzieć. W tym celu ponownie się nachylił. Usłyszał:
- Wa.. Wampir.
Chłopak odchylił się z przerażeniem i spojrzał jej głęboko w oczy. Nie kłamała, on to wiedział. Tuż po tym do pokoju wpadła pielęgniarka i stwierdziła, że nastolatka jest przemęczona, oraz poprosiła Nathana o opuszczenie pomieszczenia. Chłopak pożegnał się ze swoją dziewczyną i posłusznie opuścił pomieszczenie. W drodze powrotnej rozmyślał o wampirach. Zadawał sobie cały czas te same pytania "Czy to możliwe?" "Dlaczego akurat ją?". W przemyśleniach był całkowicie poważny. Kiedy dotarł do domu od razu wziął laptopa i zaczął szukać informacji o tych istotach. Wyszukał podstawowe informacje; czym się żywią, w jakich latach były. Zdenerwował się i zamknął komputer. W tym samym momencie do jego pokoju przyszła Katherina.
- Mogę laptopa? Muszę coś sprawdzić.
- Ta, weź go sobie.
Kiedy siostra już wyszła, Nathan zdał sobie sprawę z tego, że nie wyłączył laptopa, tylko go zamknął. Wyparował ze drzwi i zderzył się z Katheriną.
- Co to jest? Interesujesz się wampirami? - zapytała z niepokojem.
Chłopak poczerwieniał.     
----------------------------------------------------------------------------------------
Siemka ;)
No to mamy następny rozdział. Co sądzicie? Jak Wam się podoba? Hmm? ;>

Mam do Was pytanie... Czy chcielibyście aby założyła bloga o sobie? To znaczy... taki a'la pamiętnik czy coś.. Co sądzicie o tym pomyśle? A może zacznę pisać nowe opowiadanie? Połączenie kilka filmów? Co myślicie? Piszcie.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Macie pytania? Zapraszam:  http://ask.fm/nektarynka15
-----------------------------------------------------------------------------------------
Następny rozdział pojawi się w sobotę, 25 sierpnia. ;)  

piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział VII

Katherina i Lee doszli do boiska szkolnego. Nim się obejrzeli za nimi biegła Michaela. Nie wyglądała na wściekłą. Przytuliła Kath i przywitała się z Lee. Zaprosiła ich na imprezę z lesie.
- Z jakiej okazji? - zapytała Katherina.
- Zostałam przewodniczącą szkoły! - Michaela zarażała swoim pięknym uśmiechem.
- Naprawdę? To super! A o której i gdzie dokładnie?
Impreza miała się odbyć w środku lasu, tam gdzie zbierała się czasami cała szkoła na inne imprezy. Katherina z tego co pamiętała, zawsze, ale to zawsze było tam brudno. Pełno butelek po wódce, po piwach, niedogaszone ogniska itd.
- No ale trzeba wszystko przygotować. No i przede wszystkim trochę posprzątać - Kath przewróciła oczami.
- Załatwione. Natalie mi pomorze.
- Ja też mogę pomóc, jeśli chcesz, oczywiście - zaproponowała.
- Spoko, jak chcesz. Natalie zaprowadzi cię. To może już idźcie?
- Emm ok, ok. Do zobaczenia Lee - uśmiechnęła się do chłopaka.
Michaela wykorzystując okazję zagadała do niego.
- Hej! Ty też jesteś zaproszony. - powiedziała z uśmiechem i razem udali się do szafek po rzeczy.

Nie trudno było znaleźć Natalie. Czekała pod szkołą. Chyba miała nadzieję, że sama nie będzie musiała iść do lasu. Dziewczyny się spotkały. Idąc do lasu nie odzywały się do siebie. Katherinie cały czas chodziła po głowie Michaela.
- Mmmm... A co z Michą? Nie jest na mnie zła? - zapytała w końcu.
- Micha? Jest zła. Próbowałam z nią pogadać, ale ona chyba nie odpuści tak szybko. Lee by musiał sam jej przegadać.
- On tego nie zrobi.. Słuchaj, ja nie chcę z nią rywalizować. Wiem, że źle postąpiłam, ale no cóż. On mi zaproponował naukę, a nie ja jemu.
- Wiem to i ona też, ale zrozum, że ona sobie nie odpuści.
- Nie ważne. Bierzmy się do roboty.
Ku oczom dziewczyn ukazał się nieprzyjemny widok. Wszystko wskazuje na to, że wczoraj tu się działo. Katherina od razu pomyślała o swoim bracie. Czuła, że on tu był.
- Nathan.
- Co?
- Wrócił wczoraj późno do domu. Na pewno tu był.
Dziewczyny były przerażone widokiem. Nagle Natalie coś się rzuciło w oczy - igła.
- Igła.
- Igła? Oh! Lee miał rację. Mój brat trzyma się z narkomanami - Kath przybrała rozpaczliwy głos.
- Hej! Tylko bez paniki. Przecież igła mogła służyć do różnych czynów...
- Tak? To może chcesz powiedzieć, że ktoś sobie szył?
- Nie, ale..
- No właśnie.
Na tym skończyła się rozmowa. Dziewczyny, podczas sprzątania, znalazły dziesięć igieł, dwadzieścia cztery puszki po piwie i osiem flaszek po wódce. Wszystko zostało wrzucone do dużego wora. Po chwili pojawiła się Michaela z Edwardem. Zgodził się pomóc.
- Hej - powiedziały równo Kath i Nat.
- Hej - odpowiedział chłopak.
- Ok, impreza rozpocznie się o dziewiętnastej. Zaprosiłam niektóre osoby. - powiedziała Micha.
Wszyscy zabrali się do pracy. O godzinie osiemnastej było czysto na błysk. Nagle podjechał czarny samochód. Kath, Nat i Edward nie wiedzieli o co chodzi. Dziewczyny przeszły dreszcze.
- Spokojnie, to moja mama. Przywiozła przekąski i alkohol - uśmiechnęła się.
Wszyscy podeszli do bagażnika i brali tyle ile unieśli.
Wszystko wypakowane - stwierdzili. Dobiegała już dziewiętnasta. Ludzie zaczęli się schodzić.
Michaela cały czas myślała o Lee - gdzie on jest?
Natalie zauważyła minę przyjaciółki.
- Zaprosiłaś Lee? - zapytała się.
- Oczywiście.
Było wiadome, że dojdzie do konfrontacji między dziewczynami. Natalie myślała, że nie uda się tego uniknąć.
Ku oczom Katheriny ukazał się Nathan ze swoją dziewczyną i paczką.
O dziwo wyglądał normalnie. Katherina postanowiła wykorzystać okazję i z nim pogadać jak będzie sam. I był, już po chwili. Nastolatka bez zastanowienia podeszła do brata i przysiadła się na kłodzie.
- Michaela umie urządzać imprezy, nie? - zapytała się.
- Taa, umie.
- Nathan, nie możesz się na mnie wściekać. Martwię się o ciebie.
- Słuchaj, martw się, ale zostaw to dla siebie, ok?
- Ale widzę co się dzieje..
- Co się dzieje?
- Bierzesz narkotyki - powiedziała szeptem
Nathan spojrzał się "spod byka", wstał i poszedł do swojej dziewczyny.
Katherina została sama z puszką pepsi.

O! Lee... - pomyślała Micha.
Chłopak szedł pochylony przez las. Podniósł wzrok i zauważył Katherinę. Postanowił przysiąść się do niej, ale drogę zagrodziła mu Micha. Rzuciła mu się na szyję i się przywitała. Chyba chciała odwrócić uwagę od Kath. Chłopak nie był chętny z nią rozmawiać.
- Hmmm czy mogę przejść? - zapytał się.
- Tak, tak ale najpierw spróbuj tego - dziewczyna wsadziła mu do ust najzwyklejsze frytki.
Chłopak przełkną je i dodał:
- Micha, nic z tego nie będzie.
Następnie minął ją i poszedł w stronę Kath.
Zaczęli ze sobą miło rozmawiać i uśmiechali się.
Michaela zdała sobie sprawę, że nie ma u niego szans. Najwyższy czas odpuścić - pomyślała.
Wszyscy bawili się doskonale, tylko nie Micha. Po za tym, że wszyscy składali jej gratulacje za to, że urządziła świetną imprezę no i że została przewodniczącą szkoły.

- Zatańczymy? - zapytała Katherina.
- O nie... Ja nie tańczę, nie umiem - spuścił wzrok.
- Leci mój ulubiony kawałek, już nie będzie innej okazji - zapewniła go, po czym dodała - zrób to dla mnie.
- Ok.
Lee nie szedł najgorzej współczesny taniec nastolatków. Ale jak dla niego to nie było to, on nie był przyzwyczajony do takich ruchów i takiej muzyki. Katherina nie zauważyła jego reakcji na taniec i muzykę. Bardzo się śmiała i w końcu i Lee się rozluźnił. Po chwili wszyscy usłyszeli krzyki.
Muzyka ucichła i wszyscy nasłuchiwali. Krzyki dochodziły zza dróżki. Wszyscy biegli w tym kierunku. Krzyki były przerażające.    

----------------------------------------------------
Przepraszam,  za takie opóźnienie, ale ale miałam dostępu do internetu.. Jakieś problemy techniczne. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Hmm?
Następny pojawi się we wtorek, 21 sierpnia ;)        

niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział VI

Ranek.
Katherine obudził nie budzik, lecz dźwięk używanej suszarki. Ktoś suszył włosy. Dziewczyna podniosła się z łóżka. Melissa? - nie, na pewno nie.. Nathan? - pff - parsknęła śmiechem, więc kto?
Kath założyła na siebie ciuchy do szkoły i wyszła za drzwi od pokoju. Przed lutrem zobaczyła Melissę - ciocię.
- Melissa? Gdzie się tak stroisz?
Ciotka wystraszyła się swojej siostrzenicy, która z uśmiechem oparła się o ścianę.
- O! Katherina... A tak.. Wczoraj straciłam pracę, ale nie chciałam was martwić. Nie martw się - powiedziała z uśmiechem - dzisiaj będę miała nową.
Melissa poprawiła włosy i naniosła tuż na rzęsy.
- Śniadanie jest na stole. No idź już bo wystygnie - pognała ją.
Katherina poszła do kuchni, zasiadła przy stole i zaczęła jeść płatki. Rozejrzała się po jadalni.
- A gdzie Nathan? - zapytała Melissy.
- Stwierdził, że nie jest głodny. Zabrał pieniądze i wyszedł.
- Znowu? Myślę, że coś się dzieje. Muszę na niego uważać.
- Ja muszę na niego uważać. Ty zajmij się nauką i przyjaciółmi - powiedziała.
- Ale ciociu to mój brat. Może coś jest nie tak w szkole... Zapytam się go.
Melissa spakowała błyszczyk do torebki i wyszła.
Katherina pozmywała naczynia, wzięła torbę i wyszła. Natalie jeszcze nie było. Dziewczyna zakluczyła drzwi i podeszła do ulicy. Nie działo się nic nadzwyczajnego. Po trzech minutach podjechała Natalie. Przyjaciółki przywitały się w aucie. Przez moment jechały bez słowa.
- Natalie?
- Tak? - dziewczyna nie spuściła oczu z jezdni.
- Czy widziałaś może Nathana w jakimś podejrzanym gronie przyjaciół?
- Emm nie, chyba nie, a coś się stało?
- Martwię się, ponieważ nie zostaje w domu ani na godzinę. Tylko przychodzi spać. Oddala się ode mnie i od Melissy. Tak nie powinno być. 
- Myślę, że on jest po prostu nastolatkiem. Odcina się jak każdy. Dorasta.
- Myślisz? Nie wiem co o tym myśleć... Muszę się go zapytać.
Przyjaciółki dojechały do szkoły. Na ławce siedział Lee. Najwyraźniej był zmartwiony. Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia i się rozstały. Katherina podeszła do chłopaka.
- Hej. Mogę się przysiąść?
- Tak, oczywiście.
- Zauważyłam, że jesteś zamyślony. Coś nie tak? - zapytała.
- Nie... Myślę o Gabrielu.. Mam złe przeczucia.
- Wygląda na to, że niezbyt się lubicie. - stwierdziła.
- He he jak każde rodzeństwo - spojrzał na nią z takim "oczywistym" wzrokiem.
- No tak. - potwierdziła. - Znasz mojego brata, Nathana? - ciągnęła dalej.
- Nathana? Ten wysoki brunet? ciemne oczy? - tak znam. Wredny chłopaczek.
- Hmm a wiesz może z kim się trzyma, albo coś?
- Tak wiem, ale z takimi to lepiej nie zadzierać, są na prochach.
Katherina poczuła ukłucie w sercu.
- Na prochach? - zapytała z niedowierzaniem.
Lee się zmieszał.
- Eee nie wiedziałaś? Myślałem, że wiesz.
- Gdzie oni przebywają? - dziewczyna zerwała się z miejsca.
- Hej, wow stój. Chyba tam nie pójdziesz? nic ci to nie da. Zostaniesz wyśmiana, albo co gorsza zrobią ci krzywdę. - chłopak stał przed nią.
- Ale to mój brat. Powiedz, gdzie on jest?
- Ok powiem, ale pozwól, że pójdę z Tobą, ok?
- Ok, mów.
- No więc ostatnio widziałem jak idą w stronę opuszczonego domu, na rogu, za szkołą.
Dziewczyna ruszyła przed siebie.
- A szkoła? - zapytał Lee.
- Trudno.
Katherina całą drogę myślała co powie bratu. Przecież tam będzie jego towarzystwo, złe towarzystwo. Lee szedł obok niej zamyślony, chyba myślał o tym samym.
Z domu było słychać dużo śmiechów. Tak na oko było tam z dziesięć nastolatków.
Kiedy tylko Katherina przeszła przez próg drzwi usłyszała znajomy głos:
- Hej! Nathan twoja siostra tu jest.
Katherina odruchowo spojrzała się w lewą stronę, gdzie siedział jej brat i całował się ciemną blondyną. Po kilku sekundach spojrzał na nią i wstał. Była straszna zadyma. Pełno dymu, syfu.
Nathan wyprowadził Kath i Lee na zewnątrz.
- Czego chcecie?! A Ty - wskazał na Katherinę - mówiłem żebyś trzymała się ode mnie z daleka. Po co tu przyszłaś? Jeszcze z nim - wskazał na Lee.
- Nathan? co się z tobą dzieje? Ty ćpasz? - Katherina podeszła do niego. Jej brat miał podkrążone oczy, powiększone źrenice.- stałeś się nadpobudliwy, agresywny, nie jesz. Co się dzieje? możesz mi powiedzieć.
Nathan nie wiele myśląc odepchnął ją.
- Kurde, nie wyspałem się więc mam podkrążone oczy, jestem nerwowy bo mnie wkurzasz, nie jem bo nie jem przy Tobie i Melissie, rozumiesz? Nie ćpam. Zostaw mnie w końcu w świętym spokoju.
W tym samym momencie z budynku wyszła naćpana dziewczyna. Ledwo co stała na nogach. Katherina ją poznała. To była Pola Evamn, dziewczyna z którą Kath zamieniła się kluczykiem, aby mieć szafkę koło Natalie. Pola obwiesiła się na Nathanie i powiedziała:
- No to jak? Wracasz czy idziesz z nią?
- Oczywiście, że wracam - powiedział chłopak bez zastanowienia.
Katherina była wściekła. Nie mogła pozwolić, aby on tam wrócił.
- Nathan! Nie wrócisz tam. Nie możesz.
- Ha ha uważaj bo TY będziesz mi rozkazywać. No już, już, jasne.
Chłopak zaczął się kierować do domu.
- Nathan! Jeśli tam pójdziesz to powiem wszystko dyrektorce i Melissie. Dobrze wiesz, że nie będzie wesoło.  - powiedziała z satysfakcją.
- Gadaj sobie konfidencie co chcesz. Nie interesujesz mnie.
Po chwili odezwał się Lee.
- Chłopaku, po co szukać kłopotów? Wróć z nami i wszystko sobie wyjaśnimy.
- Nie muszę nic wyjaśniać, a tym bardziej tobie.
Katherina szybko myślała co jeszcze powiedzieć, aby go przekonać, ale już było za późno. Drzwi trzasnęły, a Nathan był po drugiej stronie.
Dziewczyna była wstrząśnięta. Dowiedziała się, że jej brat ćpa. Nie mogła sobie tego poskładać. Szli opuszczoną uliczką. Było jasno. Przecież to ranek. Co kilka minut wymieniała spojrzenia z chłopakiem. On wiedział jak to jest mieć nieznośnego brata.
---------------------------------
Hej ;*
No powiem, że długi mi wyszedł ten rozdział ;).
U mnie nudno póki co. Jutro idę się spotkać z koleżanką... Ehhh jeszcze tylko 2 tygodnie zostały. No cóż.

Następny rozdział pojawi się w środę, 15 sierpnia. :)   

czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział V

- Katherina, wstawaj. Już jest dziewiąta dziesięć - szeptała Natalie.
Dziewczyna natychmiast się obudziła. Obie się przebrały i poszły zrobić sobie śniadanie.
Natalie wyciągnęła płatki z szafki i mleko z lodówki. Katherina po prosiła o to samo. Przygotowanie śniadania nie zależało do trudnych zadań. Przy stole była cisza. Obie były zamyślone. Katherina jako pierwsza skończyła jeść. Wstała oparła się o blat i sięgnęła po soczyste jabłko.
- I jak to teraz będzie? Będziesz z Lee? - zapytała Natalie z ciekawością.
- Nie wiem. W ogóle staram się o tym nie myśleć.
- Czyli rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać? - zapytała.
- Eh.. Natalie.. Po prostu mam mętlik w głowie. Zraniłam Michaelę. Dziwnie się czuję z tym faktem.
- Ale dlaczego? Przecież nic się nie stało. Nie jesteś z nim, jeszcze.. Po za tym mówiłam ci.. to tylko i wyłącznie jego wybór. Jutro, w szkole, wszystko wyjaśnimy.
Katherina posłała jej krytyczne spojrzenie.
- Co? Myślisz, że mam zamiar gadać z nim "Hej, Lee. Musimy coś wyjaśnić.. No bo wiesz.. Podobasz się mi i mojej koleżance..którą wybierasz?" Żałosne.
- Nie, no co ty. Nie o to mi chodziło. Masz to wyjaśnić tylko z Michą.
- No to już ma większy sens - Katherina posłała przyjaciółce przyjazny uśmiech. - Dobrze.. pójdę już - dodała.
- Ok. Nie ma sprawy. Musisz częściej u mnie nocować.
- Pewnie! - nastolatka wyszła z domu przyjaciółki.
Kiedy tylko drzwi się zamknęły przypomniała sobie o tajemniczym mężczyźnie spod latarni. Odruchowo przeniosła wzrok tam gdzie on stał. Nikogo nie było. Kath powoli zaczęła się uspokajać.
Mijała kolejne drzewa i kolejne. Może pójdę na cmentarz, do rodziców? - zapytała się w myślach. Nie lepiej nie... - dodała zaraz. Jednak przejście koło cmentarza było obowiązkowe, aby dostać się do domu. Nikogo nie było, jak zawsze. Cmentarz w Moustick Felse był zaniedbany i brudny. Trudno było uwierzyć, że tu leży tysiące ludzi. Szare groby, bez zniczy, pełno chwastów. Najładniejszy, w tym miejscu  był świerk. Tak, ta kolczasta roślina sprawiała, że nie było aż tak źle, ale źle było i to bardzo. Katherina nie mogła się powstrzymać i poszła do rodziców, a raczej nagrobków. Napis: "Eva Techne i Mark Techne" wywołał płacz dziewczyny. Nie mogła tego powstrzymać. Była bezradna, bez silna. Nagle, wokół niej i nie tylko pojawiła się gęsta mgła. Katherina szybko przeszła z pozycji klęczącej do pozycji stojącej. Zaczęła się rozglądać. Koło nagrobka zobaczyła mężczyznę tej samej postury jak wczoraj, spod latarni. Mgła była tak gęsta, że widać było znowu tylko jego kontury. Dziewczyna próbowała wytężyć wzrok, ale zaraz po tym facet zrobił dwa kroki w jej stronę. Strach wziął górę i przerażona zaczęła biec jak najdalej. Kiedy się obejrzała, tajemniczy mężczyzna biegł za nią. Katherina biegła bardzo szybko nie oglądając się za siebie. W chwili kiedy widziała swój dom, od razu wyjęła z kieszeni kluczyki od drzwi. Kluczyk od razu pojawił się w zamku. Dziewczyna wpadła do domu. Szybko zakluczyła drzwi i się od nich odsunęła. Spodziewała się walenia w drzwi lub coś, ale nic takiego nie nastąpiło. Powoli podeszła do drzwi i spojrzała przez judasza. Nikogo nie było. Dziewczyna obróciła się tyłem do drzwi, następnie zjechała po nich plecami i zaczęła płakać. Zastanawiała się o co chodzi. Czego chce ode mnie ten facet? Kto to jest? - w myślach krzyczała ze strachu i złości. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Dziewczyna natychmiast się podniosła i niepewnie spojrzała jeszcze raz przez judasza. Po drugiej stronie stał Lee. Katherina otworzyła mu drzwi bez zastanowienia.
- Cześć. - powiedział z uśmiechem - zostawiłaś u mnie zeszyt.
- O.. Nawet nie zauważyłam. Dzięki. Może wejdziesz?
- Ok. - uśmiechnął się.
Nastolatka wzięła miniony zeszyt i położyła go na stole w jadalni.
Chłopak szedł za nią rozglądając się po mieszkaniu.
- Mam dla ciebie mały prezent - powiedział.
- Jaki?
Chłopak wyciągnął z kieszeni wisiorek, który wczoraj zrobił. Podał go Kath.
- O jaki piękny. - zaraz po tych słowach próbowała go otworzyć, ale był sklejony.
- Dlaczego nie mogę zobaczyć zawartości? - zapytała kiedy ten zakładał jej prezent na szyję.
Lee błyskawicznie zmienił temat.   
- Dlaczego płakałaś?
- Nie ważne.
- Ważne. Powiedz mi, proszę. Możesz mi zaufać.
Katherinie zakręciła się łezka w oku.
- Po prostu.. Dzieją się dziwne rzeczy. Wczoraj stał pod latarnią mężczyzna, który patrzał się na mnie. Po kilku sekundach znikł. Teraz byłam na cmentarzu u rodziców. Była okropna mgła. On tam znowu był. Nawet zaczął się do mnie zbliżać. Gonił mnie - dziewczynie drżał głos - biegł za mną aż do domu. Lee.. on teraz wie gdzie mieszkam.. Tak się boję - zaczęła płakać. Wtuliła się w tors chłopaka, na co ten ją przytulił.
Gabriel - pomyślał. To musi być on. Chłopak słuchał dziewczyny z niedowierzaniem.
Kiedy się rozstali, chłopak natychmiast udał się do domu.
- Gabriel! Gdzie jesteś?!
- Wyluzuj pali się czy co? Nie drzyj się tak - brat wychodził z kuchni.
Lee szybkim ruchem znalazł się przy Gabriela i złapał go za kołnierz od czarnej koszuli.
- TY draniu! Po co to robisz!? Nie masz jej straszyć! Rozumiesz?! - krzyczał Lee.
Na twarzy Gabriela pojawił się ironiczny uśmiech. Zdjął ręce brata z kołnierza, po czym go minął i podszedł do stołku z alkoholem.
- Ale o co ci chodzi? Przecież mówiłem, że się zemszczę za Margaret.
- Człowieku, ona się  panicznie boi! Płakała ze strachu. Mi się wyżalała rozumiesz?! ona się boi ciebie. - powiedział.
- I o to chodzi.
- Jak może ci o to chodzić? Wstyd mi za ciebie, za to że mam takiego brata.
Gabriela niespecjalnie to ruszyło. Posłał Lee ironiczny uśmiech i poszedł na górę.
Dobiegła noc. Lee wyciągną z szafki swój dziennik i zaczął pisać.           
-------------------------------------------------
Hej ;*
Jak widzicie jest już V rozdział. No nie powiem, ale zauważyłam, że jest w nim mniej dialogów. Wolicie jak są dialogi czy tak jak jest teraz? Hmm? - powiedzcie. :)
Następny rozdział pojawi się w niedzielę, 12 sierpnia.

Podoba Wam się? Piszcie ;).

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział IV

- Masz ciekawe techniki zapamiętywania dat - powiedziała z uśmiechem Katherina.
Schodząc ze schodów zauważyła, że Gabriel się na nią patrzy. Uśmiechną się do niej tak jakby coś planował, coś złego.
- Odwiozę cię, ok? - zapytał Lee.
Kath zgodziła się bez problemów. Wsiadła do wygodnego auta. W czasie jazdy nie wiele się do siebie odzywali. Lee był wyraźnie zamyślony. Często spoglądał na nią.
- O czym tak myślisz?
- Sprawy rodzinne.
Nie był zadowolony z tego, że jego brat, okrutny brat zdążył poznać Katherine, dotknąć jej. Zamienił z nią kilka słów. Tak, to o tym tak intensywnie myślał.
- O czym rozmawiałaś z Gabrielem przed moim przyjściem? Wpuścił cię do domu? - zapytał z niewiarygodną ciekawością.
- Właściwie to drzwi były otwarte. Zapukałam i weszłam. Myślałam, że nikogo nie ma, więc cofałam się do wyjścia. Wtedy się pojawił, jak znikąd. To było dziwne. Gabriel myślał, że jestem jakąś Margaret.
- Margaret? Nie wiem o co mu chodziło.
Lee wyraźnie powiększyły się źrenice, ponieważ on dokładnie wiedział o co chodziło. Margaret była spełnieniem jego marzeń. Obaj, z bratem, byli w ciągłym konflikcie o jej uczucia, o jej miłość.
Wtedy byli jeszcze młodzi, w końcu to był 1765r, a teraz mamy 2011r. To potężna różnica czasu.
- A o czym rozmawialiście? - ciągną dalej.
- O historii.
- Co? Jak to? - był zdenerwowany.
- Nie denerwuj się. Stwierdził, że jest lepszy z historii, niż Ty. Po za tym nic. - odpowiedziała.
- Ale nic Ci nie opowiadał?
- Nie.
Lee najwyraźniej się uspokoił. Przez resztę drogi był spokojny.
- Wysadź mnie tutaj.
Miał ją zostawić tutaj, na samym pustkowiu przed jednym domkiem.
- Oh daj spokój. Nie będę cię prześladował.
- O nie, zupełnie nie o to chodzi. Nocuję dziś u Natalie, a to jest jej dom. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Aha, dobra. Przynajmniej będę wiedział, że jesteś bezpieczna.
- Słodki jesteś. Dobranoc Lee.
- Dobranoc Katherino.
Odjechał.
Nastolatka była zafascynowana chłopakiem. Uśmiechnęła się sama do siebie. Odwróciła się od ulicy i skierowała się do domu przyjaciółki. Nagle poczuła czyjąś obecność za sobą. Z zapartym tchem odwróciła się i zobaczyła sylwetkę mężczyzny, który stał kilka metrów od niej. Stał w bezruchu. Dziewczyna nie widziała jego twarzy, ponieważ mężczyzna stał pod latarnią, która oświetlała go w taki sposób, że widać było tylko kontury, ale to wyraźnie był mężczyzna. Natalie otworzyła drzwi od swojego domu i Kath wpadła do niego jak poparzona.
- Wow coś się stało? Ktoś cię gonił? - zapytała z zaciekawieniem Natalie. 
- T.. ten facet. On tam stał i się patrzał. O Boże. Niby nic, a tak się zlękłam. Biło od niego zło. Straszne. - Katherina szybko wyjrzała przez okno, ale nikogo już tam nie było.
- Nie ma go, zniknął. - stwierdziła ze zdumieniem dziewczyna.
- Kto to był? - zapytała Natalie.
- Nie mam pojęcia. Widziałam tylko kontury.
Nagle zadzwonił telefon Katheriny. Przyszedł esemes.

"Hej moja "przyjaciółko". Mam nadzieję, że Lee nauczył Ciebie coś z historii, wiesz? Co robiliście, hmm? Jak mogłaś mi to zrobić?! Dobrze wiesz, że MI na nim zależy. Myślałam, że mogę Ci zaufać, ale chyba dosadnie się pomyliłam. Nie wiem co ja Ci takiego zrobiłam. Jest mi bardzo przykro. Dlaczego mi to zrobiłaś? ;( .Michaela."

- To Michaela. Jest zazdrosna o Lee - powiedziała Kath.
- Co? Z jakiego powodu?
- Chodzi o to, że zgodziłam się pouczyć z nim. O Boże co ja zrobiłam? Źle się z tym czuję. Nie powinnam.
- Właśnie, że powinnaś. Katherina, to jego wybór. Najwyraźniej woli ciebie - stwierdziła Natalie. - Napisz jej to - poradziła przyjaciółce.
- Ok.
" Micha, to nie moja wina. To jego decyzja. Dobrze wiesz, że sama mu tego nie zaproponowałam. Jeśli ciebie to przerasta to przepraszam. Dobrze wiesz, że nie chciałam Cię skrzywdzić. Kath."        

- Myślisz, że to wystarczy? - zapytała się Natalie.
- Oczywiście, że tak. - odparła.
Kiedy skończyły temat o Michaeli, zaczęły rozmawiać o Lee. Natalie była ciekawa szczegółów. Przyjaciółka opowiadała z uśmiechem na twarzy o chłopaku. Obie były zdziwione, kiedy Kath powiedziała o Gabrielu i o tym, że pomylił ją z Margaret.
- Margaret? Kto ma tak na imię teraz? Ha ha - Natalie zaczęła się śmiać.
- Mnie też to zdziwiło. Dziwnie na mnie patrzał. Takim podejrzliwym wzrokiem. Na szczęście pojawił się Lee. Muszę powiedzieć, że lekko się bałam Gabriela.
- Kurde. Kto to jest?
- Nie widziałaś go, jeszcze.
Było już późno. Dziewczyny położyły się spać o dwudziestej trzeciej trzydzieści.

- Niezwykłe. Jest identyczna jak Margaret, nie uważasz? - zapytał Gabriel.
- Owszem. Po co tu się w ogóle zjawiłeś? Miałem nadzieję, że już nigdy ciebie nie zobaczę - powiedział Lee.
- Hej.. - Gabriel podszedł do młodszego brata i złapał go za ramię - bracia powinni trzymać się razem. Uśmiechną się szyderczo i dodał:
- Uważaj na swoją dziewczynę. Mam zamiar się zemścić, bracie.
Lee wybuchł. Rzucił się na swojego brata i zaczęła się poważna bójka. Szarpali się z pięć minut.
- Ho ho już nie jesteś taki silny, prawda? Niech zgadnę... - Gabriel udawał, że się zastanawia - No tak.. Już wiem... Grzeczny, dobry Lee pije krew zwierząt. - Co się z tobą stało?! - rykną.
Lee podniósł wzrok z podłogi.
- Nie jestem taki jak TY - wykrzyczał.
- I nigdy nie będziesz. - zaśmiał się - nigdy nie będziesz taki silny jak ja. Jesteś nudny. A i dobrze ci w tej fryzurze, przynajmniej nie wyglądasz jak pedał. - stwierdził Gabriel i wyszedł z pokoju brata.
Lee znalazł na stole zeszyt Katheriny.
Musiała go zostawić - pomyślał. Muszę jej coś podarować.
W mgnieniu oka znalazł się przy liściach werbeny. Werbena to taka roślina, która chroni posiadacza przed hipnozą wampirów. Równie szybko dotarł do szafek z pamiątkami. Znalazł otwarty wisiorek. Zaczął upychać do niego listki werbeny. Tyle powinno wystarczyć.
Ukrył wisiorek pod poduszką, po czym położył się na łóżko i rozmyślał.  
---------------------------------------
Hej ;*
Tak jak mówiłam - rozdział trochę dłuższy.
U mnie nudno. Czuję się jakbym miała być chora - oby nie.
Następny rozdział pojawi się w czwartek, 9 sierpnia.

Podoba Wam się ten rozdział? Co o nim sądzicie? :>

piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział III

Katherina od razu po lekcjach poszła do domu, aby zebrać potrzebne materiały do nauki.
Ciekawe jaki ma dom... albo czy mieszka sam? A jak będą rodzice? - dziewczyna w drodze do Lee myślała o wielu rzeczach. Było jeszcze jasno, ale robiło się zimno. Nawet nie spostrzegła jak znalazła się przed domem.
Budynek miał dwa piętra. Był zbudowany z ciemnego kamienia. Przypominał jej jakieś stare muzeum - o do tego mogła upodobnić budynek. Miał w sobie taką tajemnicę. Kath czuła jakby stała właśnie przed czymś przez do musi przejść czując strach w sercu, ale jednocześnie ciekawość. To było uczucie. Wracając do opisu.. okna były w tylu gotyckim. Zaokrąglone. Z zewnątrz widziała tylko ładne, długie czerwone zasłony. Przenosząc wzrok niżej, dziewczyna zauważyła dwa samochody. O nie! A jak zapomniał o mnie i wprowadził sobie jakąś dziewczynę? I ja wejdę w momencie.... - postanowiła nie dopuszczać do siebie takich myśli. Idąc po schodkach widziała, że drzwi są uchylone. Zapukała, następnie weszła do pomieszczenia.
- Lee!? Jesteś tu?
Niestety nikt jej nie odpowiedział. Dziwne.... mi nigdy nie zdarzyło się nie zamknąć drzwi od domu.. - pomyślała Kath.
Cofała się do wyjścia, kiedy nagle uderzyła w tors wysokiego mężczyzny. Był bardzo przystojny. Jego szare oczy, jak i czarne włosy. połyskiwały w świetle słonecznym, które wpuszczało duże okno.
- Margaret? - zapytał tak jakby z nadzieją.
- Em nie. Nazywam się Katherina. Miałam się pouczyć z Lee. - kim jesteś?
- Gabriel - pocałował jej rękę -  Starszy brat twojego chłoptasia. - jego ton głosu zmienił się w mgnieniu oka. Mówił bardzo pewnie.
- Lee to nie mój chłopak - zaprzeczyła Katherina.
- Jeszcze. - mówiąc to napił się kieliszek wina. - He he to z czego mieliście się pouczyć? może ja cię nauczę, co? - jego uśmiech był tak ironiczny, że Katherina powoli wpadała w szał, ale postanowiła zachować spokój.
- Z historii - wzięła głęboki wdech.
- Jak można być słabym z historii? Przecież to najprostszy przedmiot - stwierdził chłopak.
- Nie dla mnie. Lee też jest dobry z historii - powiedziała.
- Ah tak? Ja jestem lepszy - stał tak blisko, że Kath się cofnęła.
- Tego nie wiem - uśmiechnęła się do niego.
Jednak on nie odwzajemnił uśmiechu. Stał jak wryty, wpatrując się uważnie w dziewczynę. Tak jakby chciał powiedzieć "kłamiesz mi".
Po chwili przeniósł wzrok na drzwi i odszedł od niej. Dziewczyna spojrzała na drzwi, u których progu stał Lee. 
- Katherina? - zapytał.
- Mieliśmy się pouczyć z historii, nie pamiętasz? - powiedziała z niedowierzaniem.
- Pamiętam, ale.... - przeniósł pytający wzrok na brata.
- Co się gapisz? No chyba nie zapomniałeś o randce, prawda? - znowu ten kpiący wzrok.
- To nie jest randka - powiedziała równo z Lee.
- Ha ha życzę udanej nauki. - poszedł w głąb mieszkania.
- Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - zapytał Lee z niewiarygodną troską.
- Wszystko ok. - odparła.
Kierując się na na górę Katherina podziwiała piękny dom. Było w nim smutno. Żadnych żywych kolorów. Wszystko z drewna. Jednak imponowały jej ładne obrazy zawieszone na ścianach.  To one sprawiały, że dom wydawał się inny, niż był. One nadawały charakteru.
Lee otworzył jej drzwi i wyszła do jego pokoju. Też wszystko z drewna. Beżowe zasłony.
- Z zewnątrz widziałam czerwone zasłony.
- Patrzałaś na sypialnię Gabriela. - powiedział.
- Nie mówiłeś, że masz brata.
- Nie warto o nim wspominać.
- Nie chcę pytać dlaczego. - posłała mu uśmiech.
- No tak.
Chłopak wysunął biurko. Kath położyła swoją torbę i wyjęła zeszyty, oraz książki. Zaczęli się uczyć.

Ona wyglądała jak moja Margaret - pomyślał Gabriel popijając kieliszek wina.
Gabriel był zapatrzony w kominek. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, że ją widział. Z niedowierzaniem próbował znaleźć w swojej głowie logiczne wyjaśnienia. Jednak ich nie znalazł.
Pomyślał jedynie, że ktoś mógł jej zrobić pranie mózgu, albo coś, ale to i tak nie wchodziło w grę.
Margaret by sobie poradziła, była niezwykle silna - pomyślał. Nagle wróciły do niego wspomnienia. Przypomniał sobie jak bardzo ją kochał. Żadnej kobiety nie darzył tak potężnymi uczuciami jak ją, żadnej. Żadna nie była mnie godna - pomyślał. Ale Lee wszystko zniszczył. To wszystko przez niego - ścisnął kieliszek tak mocno, że pękł - muszę się zemścić, mam dobrą okazję.

-----------------------------------
Rozdział krótki, wiem, ale na ten moment to wszystko.
Już jest sześciu obserwatorów, dziękuję Wam. :)
To dla mnie motywacja do dalszego pisania. ;*
A podoba Wam się rozdział? 

Już się ochładza. Chyba deszcz będzie padał. Nie mam nic przeciwko. ;>
Jeszcze raz przepraszam za krótki rozdział. Nadrobię następnym.
A no właśnie. Następny rozdział będzie w poniedziałek.